Więc czego nie radzę zabierać?
- Pełnego plecaka/torby
- Szczotki do włosów
- Wódki i plastikowych butelek
- Drogiej biżuterii
- Dokumentów
- Selfie sticka
- Nowych butów
- Gotówki i/lub kart kredytowych
-
Temat nie do pominięcia. Jeśli masz gdzieś w pobliżu nocleg lub namiot to po co Ci pełny i ciężki plecak, którym będziesz zahaczać osobę stojąca za Tobą na koncertach i jeszcze męczyć swoje plecy. Ja zawsze staram się zapakować jak najmniej, patrząc najpierw na prognozę pogody. Najlepiej to jak uda mi się spakować tak, żeby jak już ubiorę wszystko nie mieć nic do noszenia poza telefonem w kieszeni. Wiadomo, jakiś żel antybakteryjny czy chusteczki do małej torebki czy kieszeni zawsze wchodzą. Jeśli musisz spakować kilka rzeczy więcej rozważ plecak-worek, który będzie zajmować tylko tyle miejsca, ile jest w nim rzeczy.
-
To kwestia związana z pełnym plecakiem, ale tyle razy widziałam osobę czeszącą włosy gdzieś na środku festiwalu, że muszę to poruszyć. Wiadomo, fajna fotka musi być, ale nie lepiej mieć tę fotkę realną i pokazać tym, których nie ma, że dobrze się bawisz i nie masz czasu się czesać zamiast nosić kolejny przedmiot na własnych plecach?
-
Wiem, że piwo na festiwalach jest drogie, ale poza zarobkiem to ma też pewien cel - ograniczenie pijanej publiczności. Jak mam iść pić wódkę, to zdecydowanie taniej i wygodniej będzie wybrać się na miasto lub usiąść nad Wartą w Poznaniu. A jeśli nie martwisz się, że zapomnisz, co się działo na festiwalu, to weź pod uwagę to, ile po koncertach zostaje takich pustych butelek na ziemi. Szklanych, plastikowych - pół biedy jak ktoś je pozbiera zanim zostaną stłuczone, ale jak nie, to ich odłamki zostaną tam na zawsze zaśmiecając ziemię.
- To samo tyczy się przemycania plastikowych butelek, które nie są aż takim problem jak wódka, ale jednak też można je znaleźć. Jak już je zabierasz - to chociaż wyrzuć do śmietnika, nie na ziemię!
-
To taka mała porada - nie raz widziałam spadające drogie okulary czy rozerwane bransoletki pod sceną po koncercie. Mi osobiście żal zabierać biżuterii, której po ciemku nie widać, a którą łatwo zgubić. Festiwal to nie miejsce na Pandorę ze złota, a raczej na rzemyki i plecione bransoletki. ;) //Update: po OWF już widziałam pierwszego posta dziewczyny poszukującej swojej Pandory...
-
Kolejna rzecz, którą często można znaleźć pod sceną po koncercie. Wiadomo, dowód dobrze przy sobie mieć, ale może warto w takim razie zostawić prawo jazdy i legitymację w domu, żeby ograniczyć ryzyko strat? Zdarzyło mi się widzieć nawet dziewczynę wymachująca paszportem na koncercie, więc myślę, że to ważna kwestia. ;)
-
Byłam przekonana, że to już wyszło z mody, ale... najwyraźniej nie. Kolejny ciężar do noszenia. Jeśli bardzo chcesz ładne zdjęcie z bliską osobą - poproś kogoś obok, na pewno Ci pomoże. A jeśli chcesz nagrywać cały koncert - to po prostu tego nie rób, prawdopodobnie odsłuchasz go raz, za to zasłonisz komuś za Tobą.
-
Jeśli nie przeszkadza Ci to, że albo będą całe w błocie, albo w pyle, to zabieraj. Ale jeśli nie chcesz ich domywać przez kolejne pół roku, to przeznacz sobie jedną lub dwie pary (wygodnych) butów na festiwale i nie martw się o ich zniszczenie.
-
Gotówką na większości festiwali nie da się zapłacić, a płacenie kartą przybrało już tak różne formy, że możliwe jest w ogóle nie mieć karty przy sobie. Można wgrać swoją kartę do telefonu korzystając z Google Pay lub Apple Pay lub nabyć specjalną opaskę (na festiwalach AlterArtu), którą działa jak karta prepaidowa i doładowywać ją z telefonu, a potem używać wszędzie. Dzięki temu zmniejszysz ryzyko kradzieży lub zgubienia pieniędzy i karty.